Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

sobota, 16 lipca 2011

"Uzumaki" - Ito

Autor: Dominik Szcześniak
Rasowych horrorów ci u nas niedostatek. Ważniejsze pozycje tego gatunku można policzyć na palcach jednej ręki. Z odsieczą nadeszła nowa publikacja JPF-u, posiadająca wszystko to, co rasowy horror mieć powinien. I pisząc "wszystko", mam na myśli naprawdę wszystko.
Rzecz jest diabelnie prosta: spokojne miasto Kurouzu pada ofiarą czegoś, o czym tylko niektórzy wiedzą, że jest "chorobą spirali". Mieszkańcy wariują na punkcie tego, co spiralne, dążą do "bycia spiralnymi"; przez spiralę popadają w obłęd. I choć te założenia fabularne brzmią absurdalnie, to ostateczny efekt, jaki osiąga Junji Ito jest powalający. Po przełknięciu kilku niedorzeczności na początku albumu, nie sposób uciec od jego osobliwego uroku. Nie sposób również nie dać uwieść się klimatowi grozy.
Opasły album podzielony został na rozdziały, w których afera spiralna zatacza coraz szersze kręgi. Każdy rozdział to inny przypadek: jest więc groza na oddziale szpitalnym, są efekty przeniesienia teorii spirali na ludzkie ciało, są ludzie transformujący się w ślimaki, jest też kilka motywów związanych z horrorami licealnymi, komiks grozy z ludzkim pajacykiem, czy wreszcie bardzo romantyczna, wręcz szekspirowska historia o zakochanych, których rodziny się nienawidzą. I kiedy już czytelnik wsiąknie w ten rytm i nie będzie spodziewał się więcej niż kolejnej krótkiej opowieści grozy, autor "Uzumaki" wyciąga swą największą broń: konsekwencję.
Bo każdy mini-horror show to cegiełka, która w połączeniu z innymi tworzy imponującą całość. Świetne historie o jednostkach, przeradzają się ostatecznie w opowieść o społeczności. Konsekwencją tych pierwszych prostych historyjek, są kolejne - mniej lub bardziej skomplikowane - grające na znanych z horrorów chwytach. Opowieść o grupce zagubionych zamienia się w postapokaliptyczną wizję, w której odnaleźć można elementy realizowane na początku książki. Kawałki epatujące przemocą i wszelkimi możliwymi okropieństwami, powodowanymi przez nieznane "coś", przeradzają się w traktat o tym, że to ludzie przesiąknięci są złem. Z urbanistycznej postapokalipsy przechodzimy do Holocaustu i trafiamy w nicość. Spirala. Wąż zjada własny ogon.
Komiks ma wiele dosadnych, obrzydliwych momentów (patrz: rozdział "Pępowina"), ale - traktując o nastolatkach - utrzymany jest również w takiej właśnie stylistyce. Dla bohaterów w pewnym momencie zupełnie normalnym staje się fakt, że kolega z ławki zamienia się w ślimaka, a szkolna piękność pożera znajdujących się w okolicy samców. Natomiast zaskoczeniem dla nich - jak również dla czytelnika - staje się to, co Junji Ito ma do zaoferowania w owych postapokaliptycznych, końcowych rozdziałach. Rozbiera człowieczeństwo na czynniki pierwsze, wyrażając to zarówno w drastycznym odejściu od początkowo łagodnego języka, jak również w działaniach, jakim kierują się jego doświadczeni bohaterowie.
"Uzumaki", gdybyśmy na komiks patrzyli jedynie pod kątem rysunków, to kawał profesjonalnej roboty. Szczegółowe, z rozmachem realizowane plansze obfitują w wiele miłych dla oka akcentów. Ito zbliża się do stylu realistycznego, pozostając jednocześnie w rejonie mangi. Potrafi efektownie przedstawić rozrywane ciała i przeróżne spiralne potwory, ale równie świetnie wychodzi mu chociażby rysowanie kobiet. Graficznie - pierwsza klasa.

"Uzumaki" to przemyślany, konsekwentny komiks, który jest przewidywalny wtedy, kiedy trzeba, ale również potrafi zaskoczyć czytelnika w odpowiednim momencie. "Uzumaki" wciąga. Imiona bohaterów komiksu pamiętasz na długo po jego lekturze, a nazwa miejscowości, w której rozgrywa się akcja nie chce wyjść z głowy. Można go przeczytać podczas jednego posiedzenia, a można dawkować sobie tę przyjemność według zasady "jeden rozdział = jeden dzień". Znakomity album. Kolejny, po "Pinokiu" komiks roku.
"Uzumaki: Spirala". Autor: Junji Ito. Tłumaczenie: Paweł "Rep" Dybała - Laboratorium językowe Kotoken. Wydawca: J.P.Fantastica 2011

8 komentarzy:

hds pisze...

Bardzo trafna recenzja.
Rysunki momentami przypominały mi dokonania Thomasa Ott'a.

Dominik Szcześniak pisze...

A np. twarze dziewczyn w komiksie to wykapany Chris Bachalo z wczesnego okresu swojej twórczości.

SStefania pisze...

Czekałam trzy lata, połknęłam w jeden wieczór, ale jeszcze nie raz wrócę do tego genialnego dzieła. Nie będzie już takie zaskakujące, ale nadal zachwyci mnie rysunkami i fabułą.

Marcin Z. pisze...

Kozacko to wygląda. Idę rozbić skarbonkę.

Maciej Pałka pisze...

Jak dla mnie - KOMIKS ROKU!

Krzysztof Ryszard Wojciechowski pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Krzysztof Ryszard Wojciechowski pisze...

Kończę właśnie tekst. Dla mnie też jak na razie komiks roku ...

tO mY: pisze...

hmm, a ja nie wiem kiedy przeczytam, bo nie potrafię odrzucać fajnych i ciekawych propozycji pisania tekstów. A komiksy na zmianę wilgotnieją i schną sobie na parapecie... O tych moich męczarniach tez można dobry horror napisać ;-)