Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

czwartek, 1 kwietnia 2010

"Japan" - Miura, Buronson

Autor: Dominik Szcześniak

Hanami zasłyn
ęło z pozycji, które niejednego czytelnika omijającego szerokim łukiem komiks japoński, sprowadziły na ścieżkę tego komiksu tolerowania, czytania i doceniania. Gdzieś na skraju ambitnych pozycji pokroju komiksów Taniguchiego wydawnictwo wypracowało sobie niszę seriali obyczajowych ("Suppli"), a wraz z pojawieniem się komiksów duetu Miura/Buronson - szufladkę z niezobowiązującą rozrywką, zahaczającą o kicz. Do tej ostatniej grupy należy właśnie "Japan".

Niewielki formatowo komiks posiada przerysowane postaci, przerysowaną fabułę i pretekstowe zawiązanie akcji, podlane gigantyczną ilością sosu z patosu. Rzecz rozpoczyna się w 1992 roku w Barcelonie. Bohaterów poznajemy pod Kościołem pod Wezwaniem Świętej Rodziny. Są to: Yuka - najpopularniejsza japońska reporterka, Yashima Katsuji - ogromny, barczysty, zakochany w niej yakuza, jego brat i czwórka japońskich licealistów, których imiona co prawda poznajemy, lecz w trakcie lektury komiksu nie będą nam zupełnie potrzebne - oto cały skład opowieści. Ważne dla fabuły są relacje na linii Yuka - Yashima (wątek miłosny) i Yuka - licealiści. Ta druga relacja opiera się o dyskusje na temat znaczenia Japonii we współczesnym świecie. Licealiści są przedstawicielami postawy biernej w kwestii przyszłości Japonii jako mocarstwa ekonomicznego, Yuka z kolei wskazuje na konotacje z Kartaginą. I tu wkracza wspomniane już pretekstowe zawiązanie akcji: na skutek nagłego trzęsienia ziemi, bohaterowie trafiają najpierw do komnaty z kartagińskimi żołnierzami, a później do Japonii po roku 2031.

Oczywiście ten zaczepny pretekst dostaje szansę rozwoju w dalszym ciągu komiksu. Postapokaliptyczny świat, w którym Japończycy są uchodźc
ami, a nowe państwo nazywa się Neo-Europa daje okazję do rozważań na tematy takie jak "Jesteśmy przede wszystkim ludźmi, a nie uchodźcami", jak również jest przyczynkiem do poważnych zmian w postrzeganiu rzeczywistości przez bohaterów. Co prawda największe postępy w tej kwestii czynią licealiści, lecz tym, który ich do aktywizacji patriotycznych uczuć popycha, jest Yashima, który co prawda sprawia wrażenie pospolitego debila (sam zresztą co chwila powtarza, że "czegoś nie kuma"), ale jest poczciwy, silny, widzi świat w barwach biało-czarnych i ma wpojonych kilka regułek dotyczących miłości do kraju, wierności kobiecie i ideałom.

Miura i Buronson żywo kreślą postaci autochtonów (jest
wśród nich nawet Jezus Chrystus przyszłości), ukazując upadek wielkiej Japonii, a jeszcze żywiej wprowadzają na arenę wyzwoliciela ciemiężonej społeczności. Ich komiks pełen jest moralizatorstwa i patosu, w związku z czym strawny będzie jedynie dla tych, którzy albo taką konwencję lubią, albo potrafią ją tolerować. Ot, rozrywka na 15 minut do poczytania w autobusie i szybkiego zapomnienia.


"Japan". Autorzy: Kentaro Miura i Buronson. Tłumaczenie: Radosław Bolałek. Wydawca: Hanami 2009

Brak komentarzy: