Na odwrocie "Wykiwanych" Matt Singer z "The Village Voice" rekomendując komiks porównuje go do sztuki filmowej Roberta Altmana. Dla tych, którzy potrafią odczytać tę zależność, będzie to jasny sygnał dotyczący tego, czego komiks dotyczy. Dla niezorientowanych bądź nieprzepadających za tego typu porównaniami, pomocna powinna być opinia Bartosza Sztybora (zamieszczona w tym samym miejscu), twierdząca, iż dzieło Robinsona jest świetnie skonstruowane i mówi o "postaciach z krwi i kości".
Twarze postaci, o których mowa, przedstawia Robinson już na okładce swojego komiksu. Nie jest ona może cudnej urody, ale prezentuje kilka zależności, jakie między bohaterami zachodzą na wewnętrznych stronicach tego pokaźnych rozmiarów tomu. Widząc spojrzenia sąsiadujących ze sobą twarzy, Czytelnik ma zasygnalizowane, że dojdzie do pewnych interakcji między nimi. Dodatkowo, w opisie komiksu wydawca zdradza, iż losy wszystkich tych ludzi splotą się ze sobą w jednym momencie. I rzeczywiście, tak się dzieje, lecz wydaje mi się, iż choć z dramaturgicznego punktu widzenia patrząc, zabieg jest to rzeczywiście świetny, dla całego komiksu nie jest jednak najistotniejszy.
Najistotniejsze jest te sześć historii, po jednej na każdą z postaci, które napisane są przez Robinsona z pietyzmem i niesamowitą dbałością o najdrobniejsze szczegóły. Spójrzcie chociażby na Raya - piosenkarza, lidera zespołu "The Tricks", przechodzącego właśnie kryzys twórczy - Robinson nakreślił tę postać w sposób tak wiarygodny, iż po lekturze "Wykiwanych" całkiem możliwe, że wyruszycie na poszukiwania płyt tego zespołu, mimo iż w głębi duszy będziecie zdawali sobie sprawę, iż jest to zespół fikcyjny. Uprawdopodabniają go również dwie inne postaci - Lily, muza Raya, która powoli przywraca jego karierze dawny kurs oraz Steve - fanatyczny wielbiciel The Tricks. Steve zresztą jest bohaterem, którego geekowski portret psychologiczny został przez autora najdoskonalej oddany. Poza powyższymi, mamy okazję poznać perypetie Caprice, kelnerki z ciągłymi rozterkami sercowymi, Phoebe, starającej się odbudować relacje z ojcem oraz Nicka, fałszerza autografów zawodników baseballowych.
Robinson w formie przeplatanki prezentuje nam po fragmencie z życia każdego z bohaterów, przy czym traktuje ich wybiórczo jeśli chodzi o sposób opowiadania historii. Jedni przedstawiają czytelnikowi swoje wnętrze poprzez długie monologi, będące wędrówkami w głąb ich myśli, inni natomiast mają do dyspozycji same dialogi, w związku z czym to, co siedzi w ich głowach poznać możemy głównie poprzez ich zachowanie. Przykładem tej pierwszej opcji jest Steve, w przypadku którego wniknięcie w jego mózg było jedyną szansą dla Robinsona, by ukazać charakter tej postaci. Wszystko bowiem u Steve'a dzieje się w jego głowie - począwszy od teorii, że należy on do 5 procent najinteligentniejszych ludzi na ziemi, skończywszy na zabawie w "przelecieć albo wywalić" z wszystkimi zauważonymi na ulicy kobietami. Język owej narracji jest na tyle dobrze skonstruowany, że czyta się ją świetnie, chłonąc nawet strony przeładowane tekstem. Nie bez powodu z takimi scenami sąsiadują wspomniane już wcześniej fragmenty, wykorzystujące sam obraz lub posiłkujące się dialogami. Jedne i drugie wyznaczają rytm tego komiksu.
Przekrój społeczny, z jakim mamy do czynienia w "Wykiwanych" oraz podkreślenie ważności jednostki w społeczeństwie to główny temat komiksu. Kulminacyjny moment opowieści to spotkanie wszystkich sześciu bohaterów w barze. Jest to punkt, od którego równie dobrze można rozpocząć komiks i pokazując kilka anonimowych postaci, zagłębić się w retrospekcjach. Robinson wskazuje jednak inną drogę: Jest bar. Są w tym barze ludzie. I każdy z nich ma swoje historie, swoje lęki, marzenia. Czytelnik wchodzi do tego baru, znając te lęki i marzenia. I rzeczywiście te postaci wydają się mu być z krwi i kości.
Początkowy tytuł "Wykiwanych" miał brzmieć "Cave City", ale po dwudziestu stronach Robinson zrezygnował z tego pomysłu. Drugie podejście również okazało się być falstartem - 10 stron komiksu zatytułowanego "Sophomore Slump", choć przez autora nie ukończone, wraz z pewnymi patentami z "Cave City" złożyło się na "Wykiwanych". Praca nad komiksem zajęła autorowi około czterech lat. Ten czas pozwolił mu na skonstruowanie świetnej, przemyślanej historii, obok której nie można przejść obojętnie. Polecam miłośnikom dobrego komiksu. Bez kategoryzowania gatunkowego - bo w "Wykiwanych" znajdzie się wszystkiego po trochu i w odpowiednich proporcjach.
"Wykiwani". Autor: Alex Robinson. Tłumaczenie: Robert Lipski. Wydawca: timof comics 2009
Twarze postaci, o których mowa, przedstawia Robinson już na okładce swojego komiksu. Nie jest ona może cudnej urody, ale prezentuje kilka zależności, jakie między bohaterami zachodzą na wewnętrznych stronicach tego pokaźnych rozmiarów tomu. Widząc spojrzenia sąsiadujących ze sobą twarzy, Czytelnik ma zasygnalizowane, że dojdzie do pewnych interakcji między nimi. Dodatkowo, w opisie komiksu wydawca zdradza, iż losy wszystkich tych ludzi splotą się ze sobą w jednym momencie. I rzeczywiście, tak się dzieje, lecz wydaje mi się, iż choć z dramaturgicznego punktu widzenia patrząc, zabieg jest to rzeczywiście świetny, dla całego komiksu nie jest jednak najistotniejszy.
Najistotniejsze jest te sześć historii, po jednej na każdą z postaci, które napisane są przez Robinsona z pietyzmem i niesamowitą dbałością o najdrobniejsze szczegóły. Spójrzcie chociażby na Raya - piosenkarza, lidera zespołu "The Tricks", przechodzącego właśnie kryzys twórczy - Robinson nakreślił tę postać w sposób tak wiarygodny, iż po lekturze "Wykiwanych" całkiem możliwe, że wyruszycie na poszukiwania płyt tego zespołu, mimo iż w głębi duszy będziecie zdawali sobie sprawę, iż jest to zespół fikcyjny. Uprawdopodabniają go również dwie inne postaci - Lily, muza Raya, która powoli przywraca jego karierze dawny kurs oraz Steve - fanatyczny wielbiciel The Tricks. Steve zresztą jest bohaterem, którego geekowski portret psychologiczny został przez autora najdoskonalej oddany. Poza powyższymi, mamy okazję poznać perypetie Caprice, kelnerki z ciągłymi rozterkami sercowymi, Phoebe, starającej się odbudować relacje z ojcem oraz Nicka, fałszerza autografów zawodników baseballowych.
Robinson w formie przeplatanki prezentuje nam po fragmencie z życia każdego z bohaterów, przy czym traktuje ich wybiórczo jeśli chodzi o sposób opowiadania historii. Jedni przedstawiają czytelnikowi swoje wnętrze poprzez długie monologi, będące wędrówkami w głąb ich myśli, inni natomiast mają do dyspozycji same dialogi, w związku z czym to, co siedzi w ich głowach poznać możemy głównie poprzez ich zachowanie. Przykładem tej pierwszej opcji jest Steve, w przypadku którego wniknięcie w jego mózg było jedyną szansą dla Robinsona, by ukazać charakter tej postaci. Wszystko bowiem u Steve'a dzieje się w jego głowie - począwszy od teorii, że należy on do 5 procent najinteligentniejszych ludzi na ziemi, skończywszy na zabawie w "przelecieć albo wywalić" z wszystkimi zauważonymi na ulicy kobietami. Język owej narracji jest na tyle dobrze skonstruowany, że czyta się ją świetnie, chłonąc nawet strony przeładowane tekstem. Nie bez powodu z takimi scenami sąsiadują wspomniane już wcześniej fragmenty, wykorzystujące sam obraz lub posiłkujące się dialogami. Jedne i drugie wyznaczają rytm tego komiksu.
Przekrój społeczny, z jakim mamy do czynienia w "Wykiwanych" oraz podkreślenie ważności jednostki w społeczeństwie to główny temat komiksu. Kulminacyjny moment opowieści to spotkanie wszystkich sześciu bohaterów w barze. Jest to punkt, od którego równie dobrze można rozpocząć komiks i pokazując kilka anonimowych postaci, zagłębić się w retrospekcjach. Robinson wskazuje jednak inną drogę: Jest bar. Są w tym barze ludzie. I każdy z nich ma swoje historie, swoje lęki, marzenia. Czytelnik wchodzi do tego baru, znając te lęki i marzenia. I rzeczywiście te postaci wydają się mu być z krwi i kości.
Początkowy tytuł "Wykiwanych" miał brzmieć "Cave City", ale po dwudziestu stronach Robinson zrezygnował z tego pomysłu. Drugie podejście również okazało się być falstartem - 10 stron komiksu zatytułowanego "Sophomore Slump", choć przez autora nie ukończone, wraz z pewnymi patentami z "Cave City" złożyło się na "Wykiwanych". Praca nad komiksem zajęła autorowi około czterech lat. Ten czas pozwolił mu na skonstruowanie świetnej, przemyślanej historii, obok której nie można przejść obojętnie. Polecam miłośnikom dobrego komiksu. Bez kategoryzowania gatunkowego - bo w "Wykiwanych" znajdzie się wszystkiego po trochu i w odpowiednich proporcjach.
"Wykiwani". Autor: Alex Robinson. Tłumaczenie: Robert Lipski. Wydawca: timof comics 2009
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz