poniedziałek, 10 listopada 2008

Norm Breyfogle w Ziniolu

Autor: Dominik SzcześniakLiterka "B", która jest sponsorem dzisiejszego wpisu, została gładko rozszyfrowana przez Macieja oraz Śledzia. Pierwszy z nich stwierdził: "Bóg", drugi potwierdził: "Bomba".
Po czym obaj trafili w dziesiątkę:

Panie i Panowie: Norm Breyfogle.

Norm zagości w jednym z najbliższych wydań "Ziniola". Pojawi się na pierwszej i ostatniej stronie okładki. Weźmie również udział w kilku z ponad setki stron wewnątrz tego numeru. Zostanie na nich przez nas przepytany. Z pracy nad "Batmanem", z tego, czy miał w rękach polskie wydania swoich prac, jak również z tego, co porabiał wtedy, kiedy nie było o nim słychać.
Wywiad ten będzie częścią naszej sentymentalnej wyprawy do przeszłości, podczas której wrócimy do początku lat dziewięćdziesiątych i, mając do dyspozycji amerykańskie seriale o superherosach, będziemy ponownie biegać od kiosku do kiosku z sakramentalnym pytaniem "czy są jakieś nowe komiksy?". Wejdziemy w psyche twórców, którzy wtedy robili na nas kolosalne wrażenie swoimi rysunkami. Przepytamy idoli naszeg
o dzieciństwa.
Norm Breyfogle jest pierwszym z nich.

Jakieś sugestie odnośnie kolejnych?


Na koniec obiecane rozwiązanie konkursu. Nagrody, w postaci komiksów wydawnictwa Egmont, lecą do:
1. Przemysława Pawełka
2. Mateusza Siemiona

9 komentarzy:

  1. Pomyliłeś kolejność komentarzy pod poprzednim wpisem. Śledziu był pierwszy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta perfidna manipulacja miała za zadanie przyciągnąć uwagę do tego mało ciekawego wpisu. Jak widać, zadanie spełniła;D

    OdpowiedzUsuń
  3. i sprowokowała rekordzik liczby komentarzy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko bosko, najgorszy rysownik mojej młodości zaraz po Salu Buscemie;] Ale sentyment jest, poczytam z przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ralfi: u mnie na osiedlu łebki dzieliły się na grupki fanów Breyfogla z jednej i Aparo z drugiej strony. I się naparzali na argumenty między sobą. I tak mi się uroiło, że ten, kto przeciw Normowi, ten za Aparo. Czyli mam rozumieć, że byłeś hoolsem Jima:D?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. ha ha!
    jim lee zawsze rysował bohaterów z cieniem od światła ulokowanego gdzieś nad ich głowami, czyli mroczne oczy w cieniu, i pod nosem cień też, i cień od twarzy na szyję, względnie na klatę padający.
    mroczny dżimi.

    OdpowiedzUsuń
  8. ale za to laski jak rysował... tatuaż z jego wersją Rogue do tej pory nie chce mi się odmyć:d

    OdpowiedzUsuń