Magazyn komiksowy (1998-2018). Kontakt: ziniolzine@gmail.com

wtorek, 6 sierpnia 2013

Portugalia - Pedrosa

Cyril Pedrosa zrobił gruby komiks o kryzysie twórczym, na którego lekiem miała być tytułowa Portugalia. Dużo czasu poświęcił na rysowanie ludzi siedzących, chodzących po mieście, wsłuchujących się w gwar na targu, nie wiedzących co ze sobą zrobić, jeżdżących rowerem, bądź po prostu gapiących się gdzieś. Nuda? Wręcz przeciwnie: znakomity, nakreślony ze spokojem i klimatem udzielającym się czytelnikowi komiks obyczajowy, traktujący o małych historiach i realnie spoglądający na rodzinne pojednania.
Chodzi o to, że Simon Muchat, autor komiksów, nie ma pomysłu. Nie tylko na nowe dzieła, ale i na relacje z partnerką, z ojcem, z samym sobą. Jego ulubionym powiedzeniem jest "nie wiem". Szanse na wyjście z tej beznadziei są dwie: wyjazd na ślub kuzynki, z którą Simon nie widział się 'dziesiąt lat oraz wyprawa na minikonwent komiksowy. Miejscem obu wydarzeń jest Portugalia.
Pedrosa znakomicie rozegrał temat pisarskiego kryzysu, stawiając na rwane sceny i językową dezinformację. Od umiejscowionych we Francji scen, ukazujących wyobcowanie bohatera w miejscach, gdzie kazdy komunikat jest dla niego zrozumiały, a kazde słowo zassane z gwarnej ulicy wpada do jego ucha, po sceny z Portugalii, w której mówią do niego i obok niego niezrozumiałym językiem i gdzie uzyskać może względny spokój. Pedrosa stawia zarówno nowość i świeżość ponad monotonię i zmęczenie, jak i - stopniowo - chęć wgłębienia się we własną historię ponad ciągłe "nie wiem".
Mimo, że głównym bohaterem jest niezrealizowany komiksiarz, "Portugalia" jest dziełem o miejscu. Te wszystkie pozornie nudne sceny, w których bohater przechadza się ulicami miasta i które obfitują w spijane z tła dialogi pisane w języku autochtonów, nie są tanią sztuczką i pójściem na łatwiznę, a METODĄ. Pedrosa (oraz polski tłumacz - Wojciech Birek) bardzo słusznie pozostawił część dialogów w oryginalnym języku, a część w mieszanym slangu. Dzięki temu zabiegowi komiks zyskał życie, reakcje bohatera zostały odpowiednio umotywowane, a czytelnik... no cóż, właściwie uczy się języka wraz z nim. 

Muchat, z człowieka zupełnie zobojętniałego staje się zaangażowanym w historię swojej rodziny fascynatem. Zapewne ma w tym swój udział konfrontacja poglądów jego ojca i wujka - jeden jest zwolennikiem pielęgnacji historii i tradycji niemal za wszelką cenę, drugi żyje tylko i wyłącznie teraźniejszością - ale w głównej mierze decyduje o tym jednak każda z wizyt w Portugalii. Muchat wyciąga z tej konfrontacji to, co najlepsze. Z milczącego statysty staje się poszukiwaczem źródła.

Każda strona w "Portugalii" narysowana jest fenomenalnie. Pedrosa sprawdza się w kilku technikach, wykorzystywanych do konkretnych scen. Świetnie wspiera go Ruby, o której bardzo słusznie wspomniał w przedmowie, że jest utalentowana, cierpliwa i że "nigdy nie będzie dość podkreślania", że to właśnie ona wykonała kolory do drugiej części komiksu.

Pedrosa każdą swoją kreską, każdym słowem i każdą pozornie nudną sceną łażenia głównego bohatera po mieście, przenosi czytelnika do Portugalii. Pokazuje jej klimat, wgłębia się w historię. Jest genialnym przewodnikiem. "Portugalia" urzeka, a Pedrosa zachwyca. To zdecydowanie piękny, wyciszony, mądry komiks.
"Portugalia". Autor: Cyril Pedrosa. Kolory: Pedrosa i Ruby. Tłumaczenie: Wojciech Birek. Wydawca: timof i cisi wspólnicy, Warszawa 2013.

Brak komentarzy: